Gdy dotarliśmy do Salonu Piękności ujrzeliśmy wybitą szybę. Szybko wbiegliśmy do Salonu, nie było tam nikogo, za ladą słychać było dyszenie. Nachyliliśmy się i ujrzeliśmy kucającą Lily.
- Nic Pani nie jest ?
Spytał Marcin wskakując na ladę. Podniósł Lily a Lily wymamrotała tylko :
- O, on tu był !
- Kto ? Kto taki ?
- Miał na głowie kaptur, to była taka ciemna postać ubrana w dresy.
Popatrzyliśmy na wybite okno, nagle zauważyliśmy że na podłodze leży kamień z przyczepioną kartką na której pisało :
" Samochody, benzyny zapach, czekam na Was gdzie koła splatam"
- To napewno Tor Wyścigowy !
Powiedziała Sue machając ręką ku wyjściu. Pobiegliśmy w stronę toru, gdy tam byliśmy ujrzeliśmy naszą przyjaciółkę Pati która była przywiązana do flagi.
- No no Pati, widzę że czujesz wiatr we włosach.
Krzyknął szyderczo Marcin.
- Oo. Jak tylko stąd zejdę gorzko pożałujesz !
- No właśnie, jak zejdziesz.
Zaśmiał się Marcin. Podbiegliśmy z Sue do flagi i obniżyliśmy ją. Wreszcie zdjęliśmy Pati i odwiązaliśmy Ją z lin.
- Kto Ci to zrobił ?
- Nie wiem, ale widziałam jak ta postać biegła w stronę wulkanu...
Wraz z Pati pobiegliśmy na wulkan.
C.D.N.
sobota, 28 maja 2011
wtorek, 24 maja 2011
Po wskazówkach do celu cz.2
Gdy doszliśmy do stadniny koni ujrzeliśmy jak zmartwiony dżokej stoi ze smutną miną trzymając w ręku kartkę. Podbiegliśmy do niego, a Sue zapytała :
- Witam, czy coś się stało ?
- Ahh, to Ty Sue...
Powiedział dżokej który poprawił kask na głowie.
- Widzicie, otóż kończy nam się jedzenie dla naszych koni, z czego słyszałem w kiosku można kupić różne pokarmy dla koni. Czy moglibyście mi pomóc ?
- Oczywiście, a czy możesz dać nam tą kartkę ?
- Dam Wam ją za pokarm dla koni.
- No dobrze, to my idziemy zakupić jedzenie.
Powiedział Marcin machając łapką. Gdy dotarliśmy do kiosku akurat był mały ruch, Gonzo nawet ucieszył się że ma klientów.
- W czymś pomóc ?
Spytał z podekscytowaniem Gonzo.
- Tak, otóż szukamy karmy dla koni. Czy masz ją ?
- Eeee. Karma dla koni... Nooo.....
Jęczał Gonzo drapiąc się po głowie.
- Otóż... Już nie dostarczają nam jej...
- Że cooo ?!
Krzyknął Marcin. Wyskoczył na ladę i złapał Gonzo za ramiona prawie go podnosząc.
- Czy Ty zdajesz sobie sprawę jak ciężko dostać karmę dla konia ?
- Tak wiem, ale wiem że Troy zamawiał pokarm.
- TAK ! TO JEST TO !
Krzyknęła Sue zdzierając Marcina z lady. Pobiegliśmy do miasta i kupiliśmy od Troy'a ten pokarm.
Potem wróciliśmy na stadninę i dostaliśmy kartkę na której pisało :
" Puder,makijaż,do rzęs tusz, tam jestem, głową rusz !"
- Witam, czy coś się stało ?
- Ahh, to Ty Sue...
Powiedział dżokej który poprawił kask na głowie.
- Widzicie, otóż kończy nam się jedzenie dla naszych koni, z czego słyszałem w kiosku można kupić różne pokarmy dla koni. Czy moglibyście mi pomóc ?
- Oczywiście, a czy możesz dać nam tą kartkę ?
- Dam Wam ją za pokarm dla koni.
- No dobrze, to my idziemy zakupić jedzenie.
Powiedział Marcin machając łapką. Gdy dotarliśmy do kiosku akurat był mały ruch, Gonzo nawet ucieszył się że ma klientów.
- W czymś pomóc ?
Spytał z podekscytowaniem Gonzo.
- Tak, otóż szukamy karmy dla koni. Czy masz ją ?
- Eeee. Karma dla koni... Nooo.....
Jęczał Gonzo drapiąc się po głowie.
- Otóż... Już nie dostarczają nam jej...
- Że cooo ?!
Krzyknął Marcin. Wyskoczył na ladę i złapał Gonzo za ramiona prawie go podnosząc.
- Czy Ty zdajesz sobie sprawę jak ciężko dostać karmę dla konia ?
- Tak wiem, ale wiem że Troy zamawiał pokarm.
- TAK ! TO JEST TO !
Krzyknęła Sue zdzierając Marcina z lady. Pobiegliśmy do miasta i kupiliśmy od Troy'a ten pokarm.
Potem wróciliśmy na stadninę i dostaliśmy kartkę na której pisało :
" Puder,makijaż,do rzęs tusz, tam jestem, głową rusz !"
poniedziałek, 23 maja 2011
Po wskazówkach do celu cz.1
Witajcie futrzaki !
Oto historia jaka przydarzyła nam się pewnego razu :
Pewnego dnia, postanowiliśmy pojeździć razem na rolkach, oczywiście podróż zaczęliśmy w dżungli. Gdy przejeżdżaliśmy obok jaskini Prof. Bookworm'a słyszeliśmy różne huki. Popatrzyliśmy na siebie z dziwną miną.
- Pójdziemy to sprawdzić ?
Zapytał Marcin przerywając ciszę.
- Powinniśmy
Powiedziała Sue patrząc na schody do jaskini. Zdjęliśmy rolki i zbiegliśmy po schodkach. Gdy byliśmy przy maszynie New Item huki ucichły. Ale trwało to tylko chwilę, teraz było słychać jakby spadające skrzynki z narzędziami. Szybko wbiegliśmy do sali Bookworm'a . Zobaczyliśmy profesora który szukał czegoś nerwowo po jaskini.
- Dobry.
Powiedziałem pukając w skałę. Niestety profesor był tak zajęty poszukiwaniami "tego czegoś" że nawet mnie nie usłyszał.
- Kto mi naprawi robota ?!
Krzyknął Marcin próbując odkuć uwagę Bookworm'a. To także nic nie dało, wreszcie Sue podeszła do niego i dotknęła go w ramie. Profesor podskoczył jakby go ogień poparzył.
- To tylko Ty sue.
- Tak, to tylko ja. Czy coś się stało ?
- Bo widzisz Sue, chcę zbudować wielką niespodziankę dla innych pand, ale brakuje mi jednej części !
Wiem że miałem ją w jaskini, nawet mam tutaj wycinek z gazety " Panda-Technik" Na którym widać tą część.
Profesor wyciągnął z szuflady jakieś zdjęcie na którym była szara kostka z niebieskimi oczkami.
- Postaramy się panu pomóc, możliwe że to ktoś ukradł tą część.
- Tak ! Właśnie coś mi się przypomniało ! Kręciła się przedtem po jaskini jakaś tajemnicza panda, widziałem jak zagląda po moich pułkach, niby podziwiając części.
- A czy wie Pan dokąd ona poszła ?
- Nie pamiętam, ale widziałem jak ta panda zgubiła karteczkę, oczywiście schowałem ją do kieszeni.
Doktor wyciągnął kartkę na której pisało :
"W piasku odbicia, zapach siana z samego rana, od słońca możesz ukryć się w drzewa cieniu"
Chwilę pomyśleliśmy nad zagadką.
- Czy to nie stadnina koni ?
Spytałem niepewnie.
- Racja !
Odpowiedział Marcin podnosząc palec do góry. Potem poszliśmy do stadniny koni.
A to co tam się działo, dowiecie się jutro :]
Oto historia jaka przydarzyła nam się pewnego razu :
Pewnego dnia, postanowiliśmy pojeździć razem na rolkach, oczywiście podróż zaczęliśmy w dżungli. Gdy przejeżdżaliśmy obok jaskini Prof. Bookworm'a słyszeliśmy różne huki. Popatrzyliśmy na siebie z dziwną miną.
- Pójdziemy to sprawdzić ?
Zapytał Marcin przerywając ciszę.
- Powinniśmy
Powiedziała Sue patrząc na schody do jaskini. Zdjęliśmy rolki i zbiegliśmy po schodkach. Gdy byliśmy przy maszynie New Item huki ucichły. Ale trwało to tylko chwilę, teraz było słychać jakby spadające skrzynki z narzędziami. Szybko wbiegliśmy do sali Bookworm'a . Zobaczyliśmy profesora który szukał czegoś nerwowo po jaskini.
- Dobry.
Powiedziałem pukając w skałę. Niestety profesor był tak zajęty poszukiwaniami "tego czegoś" że nawet mnie nie usłyszał.
- Kto mi naprawi robota ?!
Krzyknął Marcin próbując odkuć uwagę Bookworm'a. To także nic nie dało, wreszcie Sue podeszła do niego i dotknęła go w ramie. Profesor podskoczył jakby go ogień poparzył.
- To tylko Ty sue.
- Tak, to tylko ja. Czy coś się stało ?
- Bo widzisz Sue, chcę zbudować wielką niespodziankę dla innych pand, ale brakuje mi jednej części !
Wiem że miałem ją w jaskini, nawet mam tutaj wycinek z gazety " Panda-Technik" Na którym widać tą część.
Profesor wyciągnął z szuflady jakieś zdjęcie na którym była szara kostka z niebieskimi oczkami.
- Postaramy się panu pomóc, możliwe że to ktoś ukradł tą część.
- Tak ! Właśnie coś mi się przypomniało ! Kręciła się przedtem po jaskini jakaś tajemnicza panda, widziałem jak zagląda po moich pułkach, niby podziwiając części.
- A czy wie Pan dokąd ona poszła ?
- Nie pamiętam, ale widziałem jak ta panda zgubiła karteczkę, oczywiście schowałem ją do kieszeni.
Doktor wyciągnął kartkę na której pisało :
"W piasku odbicia, zapach siana z samego rana, od słońca możesz ukryć się w drzewa cieniu"
Chwilę pomyśleliśmy nad zagadką.
- Czy to nie stadnina koni ?
Spytałem niepewnie.
- Racja !
Odpowiedział Marcin podnosząc palec do góry. Potem poszliśmy do stadniny koni.
A to co tam się działo, dowiecie się jutro :]
środa, 18 maja 2011
Przygoda na Plaży
Witajcie !
Oto przygoda jaka nam się wczoraj przytrafiła :
"Wraz z Pati poszliśmy we 4 na Plażę. Było tam mało osób, akurat barman z dyskoteki rozstawiał tam swój barek z lemoniadą. Rozłożyliśmy koce i nasmarowaliśmy się filtrami przeciwsłonecznymi. Marcin poszedł kupić 4 lemoniady z lodem, ledwie udało mu się utrzymać je w drodze powrotnej.
Nagle ja wstałem i wyciągnąłem z mojej torby piłkę.
- Zagramy ?
Spytałem
- Jasne !
Odpowiedzieli wszyscy naraz. Więc poszliśmy do wody, woda była ciepła ponieważ słońce ją nagrzało. Chwilę pograliśmy, kiedy nagle zachciało nam się lodów. Akurat przejeżdżał wózek z lodami więc szybko podbiegliśmy do niego. Poprosiliśmy o lody i je dostaliśmy, gdy wracaliśmy do wody ujrzeliśmy że Sue nigdzie nie ma.
- Może poszła do toalety ?
Spytał Marcin
- Możliwe.
Odpowiedziałem rozglądając się w tłoku. Minęło 15 min. Sue nadal nie było.
- To dziwne, Sue powinna już być.
Powiedziała Pati patrząc na zegarek.
Nagle zobaczyliśmy jak jakiś rekin wyskakuje z wody i znów do niej wpada, od rekina było słychać krzyki Sue.
- POMOCYY !
- To Sue !
I zanurkowaliśmy z Marcinem. Marcin złapał rekina za ogon zatrzymując go a ja podpłynąłem mu do paszczy. Dałem mu w pysk wielkiego patyka przez co nie mógł zamknąć paszczy. Marcin kopnął rekina w brzuch a Sue wyleciała z jego paszczy przestraszona jakby ducha zobaczyła.
Potem wypłynęliśmy na piasek i wytarliśmy się ręcznikami które podała nam Pati.
Potem rozpaliliśmy ognisko i piekliśmy pianki.
Oto przygoda jaka nam się wczoraj przytrafiła :
"Wraz z Pati poszliśmy we 4 na Plażę. Było tam mało osób, akurat barman z dyskoteki rozstawiał tam swój barek z lemoniadą. Rozłożyliśmy koce i nasmarowaliśmy się filtrami przeciwsłonecznymi. Marcin poszedł kupić 4 lemoniady z lodem, ledwie udało mu się utrzymać je w drodze powrotnej.
Nagle ja wstałem i wyciągnąłem z mojej torby piłkę.
- Zagramy ?
Spytałem
- Jasne !
Odpowiedzieli wszyscy naraz. Więc poszliśmy do wody, woda była ciepła ponieważ słońce ją nagrzało. Chwilę pograliśmy, kiedy nagle zachciało nam się lodów. Akurat przejeżdżał wózek z lodami więc szybko podbiegliśmy do niego. Poprosiliśmy o lody i je dostaliśmy, gdy wracaliśmy do wody ujrzeliśmy że Sue nigdzie nie ma.
- Może poszła do toalety ?
Spytał Marcin
- Możliwe.
Odpowiedziałem rozglądając się w tłoku. Minęło 15 min. Sue nadal nie było.
- To dziwne, Sue powinna już być.
Powiedziała Pati patrząc na zegarek.
Nagle zobaczyliśmy jak jakiś rekin wyskakuje z wody i znów do niej wpada, od rekina było słychać krzyki Sue.
- POMOCYY !
- To Sue !
I zanurkowaliśmy z Marcinem. Marcin złapał rekina za ogon zatrzymując go a ja podpłynąłem mu do paszczy. Dałem mu w pysk wielkiego patyka przez co nie mógł zamknąć paszczy. Marcin kopnął rekina w brzuch a Sue wyleciała z jego paszczy przestraszona jakby ducha zobaczyła.
Potem wypłynęliśmy na piasek i wytarliśmy się ręcznikami które podała nam Pati.
Potem rozpaliliśmy ognisko i piekliśmy pianki.
wtorek, 10 maja 2011
Nowe meble
Hejcia pandy!
Podczas naszej nieobecności na Panfu był szpieg!!!!!!Dobrze że nasze dzielne pandy przegoniły go z tąd!Gdy wróciliśmy prof. Bookworm napompował zgniecionego bolisia i powiedział że na Panfu są roboty podsłuchujące. Na szczęście zdążyliśmy się z nimi rozprawić.Jutro przypływa do nas Jay Pey a dzisiaj mamy nowy zestaw mebli. No cóż to tyle.
Sue80
Podczas naszej nieobecności na Panfu był szpieg!!!!!!Dobrze że nasze dzielne pandy przegoniły go z tąd!Gdy wróciliśmy prof. Bookworm napompował zgniecionego bolisia i powiedział że na Panfu są roboty podsłuchujące. Na szczęście zdążyliśmy się z nimi rozprawić.Jutro przypływa do nas Jay Pey a dzisiaj mamy nowy zestaw mebli. No cóż to tyle.
Sue80
sobota, 7 maja 2011
Powrót na Panfu i zgnieciony boliś
Hej pandy!!!!
Jak się pewnie domyślacie wracamy na Panfu!!! Ale musimy jeszcze zaczekać na Marcina bo on jeszcze biega. Zadzwonię do niego. Halo Marcin, my już idziemy na lotnisko i tam się spotkamy OK?? No to pa. Możemy iść.
(Na lotnisku) Patrz Takamura nasz znajomy sumo też przyszedł się z nami pożegnać.OOOO!!!! Takamura uważaj...no i po bolisiu. Spokojnie zaniesiemy go do profesora Bookworma, na pewno coś nam poradzi. Ale nadal nie widać Marcina. Może jest w samolocie. Chodź Sue zobaczymy.Tu też go nie ma. To może chodźmy już zająć miejsca a Marcin nas potem znajdzie.Dobra. A może ja pójdę sprawdzić w bufecie?? Dobry pomysł. Ładny widok z okna. Marcin!!!!jeszcze nie wsiadł!! Muszę mu pomóc a może.....zemszczę się . Nie zamykaj okna Malexis!!!!!!! Co!! Nie słyszę cię!!! Ne zamykaj okna!!!!!! Mam zamknąć okno OK. O nie!!!! W bufecie też go nie ma !!! A ja mam przeczucie że jest gdzieś w pobliżu później się znajdzie nie bój się. Po co zasłoniłeś okno?? Odsłońmy je.Marcin!!!!!! Co ty robisz przyklejony do samolotu!!!!! Zwisam i mam nadzieję że się nie odkleję a co mam robić.Pilot nie da rady się zatrzymać więc będziesz tak dyndać aż do najbliższego lądowania. No trudno.
To do jutra. O ile jutro wrócimy!!!!
Jak się pewnie domyślacie wracamy na Panfu!!! Ale musimy jeszcze zaczekać na Marcina bo on jeszcze biega. Zadzwonię do niego. Halo Marcin, my już idziemy na lotnisko i tam się spotkamy OK?? No to pa. Możemy iść.
(Na lotnisku) Patrz Takamura nasz znajomy sumo też przyszedł się z nami pożegnać.OOOO!!!! Takamura uważaj...no i po bolisiu. Spokojnie zaniesiemy go do profesora Bookworma, na pewno coś nam poradzi. Ale nadal nie widać Marcina. Może jest w samolocie. Chodź Sue zobaczymy.Tu też go nie ma. To może chodźmy już zająć miejsca a Marcin nas potem znajdzie.Dobra. A może ja pójdę sprawdzić w bufecie?? Dobry pomysł. Ładny widok z okna. Marcin!!!!jeszcze nie wsiadł!! Muszę mu pomóc a może.....zemszczę się . Nie zamykaj okna Malexis!!!!!!! Co!! Nie słyszę cię!!! Ne zamykaj okna!!!!!! Mam zamknąć okno OK. O nie!!!! W bufecie też go nie ma !!! A ja mam przeczucie że jest gdzieś w pobliżu później się znajdzie nie bój się. Po co zasłoniłeś okno?? Odsłońmy je.Marcin!!!!!! Co ty robisz przyklejony do samolotu!!!!! Zwisam i mam nadzieję że się nie odkleję a co mam robić.Pilot nie da rady się zatrzymać więc będziesz tak dyndać aż do najbliższego lądowania. No trudno.
To do jutra. O ile jutro wrócimy!!!!
niedziela, 1 maja 2011
Kanapka
Hejka pandy!!!!
Wczoraj zdarzyło się coś strasznego . Marcin prawie padł trupem. Najlepiej wszystko wam opowiem :
Jak już wiecie Marcin biega po Chińskim Murze więc gdy go spotkaliśmy chciałam dać mu kanapkę ponieważ był głodny.Gdy trzymałam kanapkę w łapce Malexis pokazał palcem w lewo i powiedział że zauważył Sumo.Odwróciłam głowę lecz nic nie zauważyłam. Po chwili w mojej łapce nie było kanapki więc zapytałam się Malexisa gdzie ona jest. Powiedział że już ją mu rzucił ale ja zobaczyłam że Marcin ledwo idzie.Na szczęście obok stał automat ze słodyczami więc mogliśmy mu coś kupić. Ale to trochę dziwne że był głodny po jednej dużej kanapce.
No cóż to pewnie wielki fan jedzenia :D
Wasza Sue80
Wczoraj zdarzyło się coś strasznego . Marcin prawie padł trupem. Najlepiej wszystko wam opowiem :
Jak już wiecie Marcin biega po Chińskim Murze więc gdy go spotkaliśmy chciałam dać mu kanapkę ponieważ był głodny.Gdy trzymałam kanapkę w łapce Malexis pokazał palcem w lewo i powiedział że zauważył Sumo.Odwróciłam głowę lecz nic nie zauważyłam. Po chwili w mojej łapce nie było kanapki więc zapytałam się Malexisa gdzie ona jest. Powiedział że już ją mu rzucił ale ja zobaczyłam że Marcin ledwo idzie.Na szczęście obok stał automat ze słodyczami więc mogliśmy mu coś kupić. Ale to trochę dziwne że był głodny po jednej dużej kanapce.
No cóż to pewnie wielki fan jedzenia :D
Wasza Sue80
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
